W roku 1952 urządzono w Arsenale wystawę pod dramatycznym tytułem: „Oto Ameryka”. Nazbierano do cholery i trochę eksponatów; pistolety dla szpiegów, bomby napalmowe, komiksy zrobione z „Braci Karamazow” i trupy jakichś Murzynów. Skutki wystawy były straszliwe; godzinami czekało się w kolejce na wejście, gdyż ludzie chcieli zobaczyć cokolwiek amerykańskiego; ludzie chcieli zebrać jakiekolwiek informacje o kraju czterdziestu ośmiu gwiazd.
Marek Hłasko „Piękni dwudziestoletni”
***
60 lat po wystawie propagandowej wystawie warszawskiej „Oto Ameryka” – Muzeum Techniki i Komunikacji w Szczecinie zaprasza na wystawę „Oto Ameryka 2”. Pokażemy na niej samochody Jankesów ze zbiorów kolekcjonerów z naszego regionu. Będą cadillaki, chewrolety, fordy, dodge – od lat 50-tych po 80-te ubiegłego wieku. Na wernisaż wystawy zapraszamy 11 lutego o godz. 19. Wstęp wolny.
***
Wystawa „Oto Ameryka” była jedynym w historii PRL propagandowym spektaklem, na który widzów nie trzeba było zganiać pod przymusem.
Jaskrawożółte ściany jednej sali pokryte są surrealistycznymi rysunkami. W gablotkach leżą krawaty typu „bikini”; obrzydliwe, urągające i estetyce, i zdrowemu rozsądkowi drobiazgi toaletowe w kształcie miniaturowych klozetów; „comicsy” i pornograficzne wydawnictwa; mordercze zabawki dla dzieci. Nic dziwnego, że ludzie wychowani w atmosferze takiej kultury grasują po ulicach miast z bombami i rewolwerami, dokonują mordów na ludziach niewinnych, kobietach i dzieciach – tak warszawska prasa opisywała otwartą 15 grudnia 1952 r. w Arsenale propagandową wystawę „Oto Ameryka”.
Ekspozycja miała Polakom zohydzić Amerykę. Była „kwintesencją tego, co władza ludowa chciała przekazać społeczeństwu o Stanach Zjednoczonych” – napisał historyk Zbigniew Romek. Wielkie fotografie ukazywały Murzynów palonych żywcem przez członków Ku-Klux-Klanu, nieludzkie warunki życia w indiańskich rezerwatach i brutalnie tłumione strajki robotników. Zwiedzającym pokazywano przedmioty codziennego użytku i wytwory kultury masowej, mające dowodzić zwyrodnienia amerykańskiego społeczeństwa. Obok umieszczano zdjęcia wychudzonych ludzi, rzekomo przedstawiające bezrobotnych Amerykanów.
Sukces wystawy przerósł oczekiwania władz. Był to chyba jedyny w historii PRL-u spektakl propagandowy, na który widzów nie trzeba było zganiać pod przymusem. Przychodzili sami. A przesłanie ekspozycji odbierali na opak: wystawa nie napawała ich wstrętem do Ameryki, lecz budziła podziw dla osiągnięć tego kraju.
Newsweek Polska 8 grudnia 2002 r.
Fascynacja Polaków Stanami Zjednoczonymi była w latach 50-tych silniejsza od stalinowskiej propagandy. Na naszej wystawie samochodów made in USA przypomnimy filmy opowiadające o wystawie „Oto Ameryka” czy piętnujące bikiniarzy naśladujących amerykański styl bycia i ubioru. To wszystko okrasimy fotosami z polskich filmów, w których role wcale nie trzecioplanowe grały amerykańskie krążowniki szos.
– Amerykanie wygrali wojnę i mogli sobie pozwolić na duże, błyszczące auta – mówi Leon Budyłowski, właściciel cadillaca z 1953 r.
– Komandorka to królewski samochód – twierdzi Leszek Łyżwiński, właściciel dodge’a z 1942 r. – Jest wyrafinowany i doskonały pod każdym względem. Dlatego te samochody przetrwały bez uszczerbku prawie siedemdziesiąt lat. Takim dodgem jeździł generał Patton.
– Marzyłem o tym samochodzie przez lata – wspomina Andrzej Gaweł, właściciel Mercurego Park Lane 2 z 1959 r. To auto reprezentuje motoryzacyjny barok końca lat pięćdziesiątych. Chromy i rakietowe skrzydła ucieleśniają amerykańskiego ducha tamtej epoki.
Wystawę można oglądać do 8 kwietnia 2012 r.





